Strona Główna
SPOTKANIE POKOLONIJNE MYŚLIBÓRZ 2017
- Szczegóły
Coroczne kolonie organizowane od 21 lat przez Świetlicę "Pod Aniołem" i Teatr RAJ kończą się Spotkaniem Pokolonijnym, zwykle we miesiącu wrześniu. Organizowane są nie tylko dla uczestników kolonii, ale tez ich rodziców, znajomych i zaproszonych gości. Tegoroczne kolonie w Myśliborzu z motto "O wodzie-nad wodą" zakończyły sie spotkaniem w dniu 14 września.
Spotkanie rozpoczęło się mszą św. odprawioną przez ks. Tomasza (udział kolonistów w oprawie mszy świętej).Po niej uczestnicy przenieśli sie do sali teatralnej udekorowanej motywami wodnymi, gdzie obejrzeli prezentację z kolonii "Jak to na kolonii było...?", towarzyszyły jej wspomnienia, śpiewy kolonijnych piosenek. Następnie rodzice podziękowali Ks. Proboszczowi i całej kadrze kolonii, która dostała dyplom-podziękowanie, drobny upominek i różę. Wszyscy uczestnicy otrzymali płytę z 4,5 tys. zdjęć wykonanych i wybranych przez kolonijnego fotografa Karola P.
Spotkanie zakończyło się w sali świetlicy słodkim, owocowym poczęstunkiem. Uczestnicy oglądali zdjęcia wyświetlane na dużym ekranie, kroniki z kolonii, młodsi zajęli sie rozwiązywaniem zdań o wodzie, starsi i rodzice rozmowami i wspomnieniami. Można było obejrzeć wystawy różnych prac i konkursów- kolonijnych wytworów. Niektórzy planowali już gdzie pojedziemy za rok...?
Kolonie posiada swoją stronę pod-aniolem.waw.pl/kolonie, gdzie znajdują sie zdjęcia z każdego dnia kolonii i opisy codziennych codziennych działań. Zapraszamy do obejrzenia!
Spotkanie pokolonijne
- Szczegóły
„Proste Historie” w ramach Otwartej RAMPY
- Szczegóły
25 czerwca 2017 roku dwudziestoosobowa grupa dzieci z Teatru Raj wraz z rodzicami udała się do Teatru Rampa, by w ramach projektu „Otwarta RAMPA” obejrzeć spektakl Warszawskiej Sceny Varieté „Proste Historie", w którym wystąpili czołowi polscy artyści i goście zza granicy. Na scenie pojawili się między innymi: Kamil Krupicz (znany z teatru Roma i musicalu “Mamma Mia!”), Kamil Dziliński, Tomasz Piotrowski, Sebastian Frodyma (finaliści programu Mam Talent) i inni. To spektakl dla dorosłych, ale i dla dzieci, opowiadający o ludziach i ich pasjach. Artyści Warszawskiej Sceny Varieté uchylili rąbka tajemnicy i opowiedzieli o życiu poza sceną. To chwilami naprawdę był cyrk w teatralnym wydaniu – przedstawienie pełne żonglerki, akrobacji, tańca i śpiewu, w ciekawej formie artystycznej - każdy występ poprzedzony był czarno-białym filmem.
To było bardzo ciekawe wydarzenie, domykające poniekąd wyjścia kulturalne, organizowanie w ramach projektu LSW przez cały miniony rok szkolny. Za możliwość obejrzenia tak wielu spektakli i udziału w tak ciekawych doświadczeniach teatralnych serdecznie dziękujemy i bardzo się cieszymy się, że jeszcze przed wakacyjnymi wyjazdami udało nam się obejrzeć tak inspirujące przedstawienie.
Zakończenie roku 2016/2017 w Świetlicy „Pod Aniołem”
- Szczegóły
22 czerwca 2017 roku odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego 2016/2017. Rozpoczęliśmy mszą świętą, podczas której dziękowaliśmy za miniony rok pracy naszej Świetlicy i Teatru Raj, a w związku z oktawą Bożego Ciała wzięliśmy udział także w procesji oraz nabożeństwie czerwcowym.
Po mszy aktorzy Raju wystawili fragment „Alicji w Krainie Czarów” – świetny spektakl, nad którym praca będzie kontynuowana po wakacjach. Pani Teresa Tymosiewicz-Muszel przedstawiła i podsumowała działania, które zostały podjęte w kończącym się roku szkolnym – wszystkie przedstawienia, wyjścia, wycieczki, zajęcia, konkursy – to był pracowity i owocny rok! Był także czas na podziękowania – księdzu Proboszczowi, kadrze pedagogicznej oraz rodzicom. Rozstrzygnięto także rodzinny konkurs fotograficzno-plastyczny związany z obchodami setnej rocznicy objawień w Fatimie - zgłoszono 19 prac, z czego 13 zdobyło nagrody, a 6 wyróżnienia. Szczególne wyróżnienie przyznano dwóm pracom rodziny Lipińskich. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali książkę o Fatimie, słodycze oraz kilka drobiazgów-gadżetów.
Rozdano także nagrody za debiut sceniczny, dla tych którzy w tym roku pierwszy raz brali udział w przedstawieniach - Gabrysia Sz. I Nikola P. dostały z tej okazji koszulki teatralne i książki.
Nagrodzono także uczestników konkursów recytatorskich (Maja M., Kostek K. Ola K., Mateusz Mie., Ula L., Mateusz Mu., Julia W., Natalia M., Klaudia S. Łucja M., Franek P.).
Po części oficjalnej otwarto tradycyjny sklepik świetlicowy, w którym dzieci mogły wymienić zbierane przez cały semestr świetliki (punkty przyznawane za pracę w świetlicy) na nagrody m.in. artykuły szkolne, zabawki, gry, artykuły sportowe, produkty chemiczne (np. szczoteczki, pasty, proszki, szampony i inne).
Ostatnią część spotkania spędziliśmy w przykościelnym ogrodzie, gdzie tatusiowie przygotowali pyszne grillowane jedzenie a mamy dopilnowały, by na stołach nie zabrakło ciast, słodyczy, napojów i owoców. Był czas na rozmowy, podsumowania i plany na następny rok. Serdeczna atmosfera, pełna radości i śmiechów powodowała, że trudno było się rozstać – najwytrwalsi dopiero o zmroku rozeszli się do domów.
Bardzo dziękujemy za miniony rok pracy i zabawy. Życzymy dobrego wypoczynku wakacyjnego i… do zobaczenia na koloniach w Myśliborzu, które już w drugiej połowie lipca a potem we wrześniu!
Udanych wakacji!
Zakończenie roku
- Szczegóły
Raj na kajakach
- Szczegóły
Spływ rzeką Liwiec. Trasa Loretto - Kamieńczyk.
Gdy kościelny dzwon wybijał połówkę godziny między siódmą a ósmą rano, a poranne słońce nieśmiało przebijało się zza chmur, grupa 40 osobowa w kolorowych, sportowych strojach oczekiwała na dziedzińcu Parafii pw. Św. Marka Ewangelisty w Warszawie na busy, które miały ich zawieźć na główne wydarzenie tego dnia – spływ kajakowy rzeką Liwiec.
Cała impreza została zorganizowana przez zaprzyjaźnioną od dawna z Rajem Fundacją AVE. Gdy Hania Kasprzak dzielnie drukowała zapominalskim karty uczestnika, a Iza Kamińska uzupełniała skład apteczki, Pani Teresa odznaczała kolejnych przybyłych na liście i mimo wczesnej pory, skutecznie zarażała wszystkich swoim dobrym humorem.
Wśród uczestników byli przedstawiciele wszystkich płci i niemalże wszystkich pokoleń: uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych, licealiści oraz kobiety i mężczyźni pracujący.
W pewnym momencie najmłodsi uczestnicy zauważyli busy z przyczepami wypełnionymi barwnymi kajakami wjeżdżające w ulicę Zamiejską. Wszyscy nie mogli wyjść z podziwu widząc manewry kierowców w wąskiej, osiedlowej uliczce szczelnie pozastawianej o tej porze samochodami mieszkańców pobliskich bloków.
Droga busem minęła błyskawicznie a wszyscy pasażerowie zachowywali się wzorowo. Nawet podczas omyłkowego skrętu na niewłaściwym skrzyżowaniu, Adam Maciejewski dzielni współpracował z kierowcą i skutecnie pomógł w wyprowadzeniu załadowanego auta na właściwe tory.
Pierwszym punktem naszej podróży było Loretto – niewielka wioska 60 km na wschód
od Warszawy, niedaleko Wyszkowa, uroczo położona nad wijącą się meandrami rzeką Liwiec. Dziwna to raczej i obco brzmiąca nazwa. Pochodzi od Sanktuarium Świętego Domku Matki Bożej w Loreto koło Ankony, we Włoszech. To tu właśnie, wśród sosnowych lasów Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego ukrył się przepiękny klasztor sióstr loretanek.
Budynek stoi na małym wzniesieniu, które porastają setki kolorowych kwiatów. Razem z tłem majestatycznych sosen stwarza to niezapomniany, niebywale urokliwy obrazek. Obok znajdują się również: dom nowicjatu, domy rekolekcyjne, kolonijne oraz hospicjum dla osób z chorobą Alzheimera.
Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej jest popularnym celem pielgrzymek a zatem znaleźliśmy się na właściwym miejscu w ten niedzielny poranek. W oczekiwaniu na Mszę św., podziwialiśmy uroki okolicy, modliliśmy się przed figurą Matki Bożej Loretańskiej oraz przy grobie
ks. Ignacego Kłopotowskiego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej, od 2005 r. błogosławionego. Bardziej wytrwali wybrali się na pobliski cmentarz. Pochowane tam są wszystkie siostry zakonne, które zdecydowały się służyć Bogu i całe swoje dorosłe życie spędziły w zakonie, przybierając inne, klasztorne imię i tym samym wyrzekając się swojej przeszłości. Z kolei Ci, nieco bardziej leniwi, a właściwie mniej wytrwali uczestnicy wycieczki, w przyjemnych promieniach słonecznych, oddawali się konsumpcji na ławeczkach usytuowanych przed Sanktuarium.
Po Mszy Św. zwartą grupą pomaszerowaliśmy na parking, gdzie czekały już na nas busy. W ciągu kilku minut dojechaliśmy do docelowego miejsca, w którym miał rozpocząć się spływ. Pogoda nas rozpieszczała: słońce ostatecznie wygrało walkę z porannymi chmurami, niebo w pełni się przejaśniło a przyjemne podmuchy wiatru, nadawały powietrzu rześkości.
Organizatorzy przygotowali kajaki, które – po uprzednim zaopatrzeniu w kapoki – zaczęliśmy powoli zajmować. Każdy kolor kajaków znalazł swoich amatorów: czerwone rzekomo wygodniejsze, żółte bardziej zwrotne, zielone lżejsze. Przy pomocy organizatorów, powoli byliśmy wodowani i zaczęło się...
W doskonałych humorach wyruszyliśmy w trasę Liwcem mającą trwać około 10 kilometrów.
Rzeka Liwiec jest lewym dopływem Bugu. Jego długość wynosi 142 km. Posiada dwa źródła, główne – południowe (161 m n.p.m.) położone nieopodal wsi Sobicze oraz północne znajdujące się blisko wsi Zawady. Ujście Liwca do Bugu znajduje się w Kamieńczyku (84 m n.p.m.), 4 kilometry od miasta Wyszków. Tam właśnie miała zakończyć się nasza wyprawa. Szerokie koryto i leniwy nurt rzeki sprzyjały spływowi.
Załogi w kajakach były raczej mieszalne, według wzoru: rodzic i dziecko, choć zdarzały się typowo męskie załogi, jak na przykład: Artur Muszel i Rafał Kołnierzak. Mimo silnego składu tej drużyny, to raczej młodsze pokolenie prowadziło. Za instruktorem, jako pierwsi, płynęli Piotruś Muszel z mamą Kasią. Nieopodal usytuowali się Patryk Zalewski z mamą Gosią. Pozostali uczestnicy płynęli bardziej rekreacyjnie: raz w środku, czasami na końcu wycieczki, a w przypływie sił – na początku. Załoga pań w składzie: Iza Kamińska i Kasia Sawicka miały swoje ulubione miejsce w tzw. ogonku uczestników, w pobliżu ratowników, na których pomoc mogły liczyć na każdej mieliźnie. Mielizn niestety było sporo dla niewprawionych uczestników. Nie mniej jednak, wszyscy wzajemnie sobie pomagali. Niejednokrotnie pomoc innym, kończyła się dołączeniem do unieruchomionych
na mieliźnie kolegów. W efekcie jedni wyciągali drugich, drudzy pierwszych i płynęliśmy dalej.
Na szczęście zanurzenie nóg w wodzie było prawdziwą przyjemnością. Na szczególną pochwałę zasługuje prośba organizatora o zabranie ze sobą butów do chodzenia po wodzie, które sprawdziły się rewelacyjnie.
Nie obyło się oczywiście bez śmiesznych sytuacji. Byli tacy, którym kilkukrotnie udało się zamoczyć przynajmniej do połowy. Nie stanowiło to jednak większego problemu, gdyż dzięki towarzyszącemu nam słońcu, szybko wysychaliśmy. Podczas tych chwil, uczestnicy zeszłorocznego spływu wspominali kąpiel Pani Teresy…
Podczas spływu dochodziło do sympatycznych, na szczęście bezpiecznych zderzeń kajaków. W sumie, porzekadło głosi, że kto się lubi, ten, się czubi, więc wszystko odbywało się prawidłowo.
Trasa spływu, wybrana przez Organizatora, była bardzo ciekawa widokowo. Gdy płynęliśmy, przyjemny wiaterek powiewał nam w twarz. Spływ był prawdziwą przyjemnością. Liwiec to jedna
z najczystszych i najbardziej malowniczych rzek Mazowsza, która ponoć ciągle czeka na odkrycie.
W roku 2010 została włączona do programu Natura 2000 – Ostoja Nadliwiecka. Turystyka kajakowa rozwija się tu już od kilku lat, jednak mimo to nawet w szczycie sezonu można rozkoszować się ciszą, której mieliśmy okazję doświadczyć. Płynąc kajakiem po Liwcu, można zażyć tego, co typowe dla okolic Warszawy – rzeki meandrującej wśród pól.
Podczas spływu mieliśmy okazję podziwiać sielskie krajobrazy, łąki, pastwiska, a miejscami
– brzegi rzeki gęsto otoczone przez trzciny. Z czasem pojawiały się nad rzeką wierzby, a w samym jej nurcie – także niewielkie pnie i korzenie. Rzeka w większości wije się pośród pól. Spływ jednak nie dłużył się, ze względu na ciągłe meandry i konieczność sprawnego manewrowania kajakiem. Niejednokrotnie nasze poczynania na rzece obserwowały, a kto wiem, może i nawet podziwiały, zdziwione krowy pasące się na wysokich podciętych brzegach rzeki.
Kiedy wszystkim w większym lub mniejszym stopniu, wyprawa dawała z lekka w kość, siły powoli słabły, a w żołądkach cicho burczało, Organizatorzy urządzili nam ognisko na piaszczystym brzegu rzeki. Zapach pieczonych kiełbasek, trzask palonego drewna, wyborowe towarzystwo to była nagroda, na którą wszyscy nieśmiało czekali. Z apetytem spałaszowaliśmy smakowite kiełbaski, chlebki, a młodsze pokolenie – pianki, ale jedynie te oryginalne, amerykańskie, które rzekomo smakują najlepiej. Wszyscy wzajemnie się częstowali, czy to kiełbaskami, czy to dobrym humorem. Generalnie wszystkim uczestnikom wyprawy, bez wyjątku, trzęsły się uszy podczas posiłku.
Po wspólnym ognisku, już zregenerowani, pełni energii, sprawnie wyruszyliśmy w dalszą drogę. Gdy tym razem, któraś para załapała się na mieliznę, inni życzliwie komentowali, że zjedli za dużo kiełbasek. Na tym etapie spływu, część załóg wymieniła swoich partnerów. Ponadto, niektórzy też podzielili się rolami: osoba z tyłu wiosłowała, a z przodu oddawała się błogiemu relaksowi, wsłuchując w śpiew ptaków licznie przygrywających na pobliskich brzegach.
Instruktor poinformował nas, że to jeden z ostatnich weekendów, odpowiednich na spływ. Prawdopodobnie za kilka tygodni, rzeka może okazać się już za płytka.
Mijając atrakcyjne krajobrazy i machając nie tylko wiosłami, ale i do turystów licznie opalających się na brzegach, dopłynęliśmy do celu naszej wprawy –okolic Kamieńczyka.
Organizatorzy sprawnie pomogli nam dostać się na brzeg, po czym, sprawnie zapakowali kajaki na przyczepy. W tym czasie, zmoczeni uczestnicy wyprawy, sprawnie przebrali się w suchą, wyjściową garderobę. W sumie wracaliśmy do stolicy. Podczas wspólnej konsumpcji, podziwialiśmy swoją atrakcyjną opaleniznę oraz jej brak w miejscach np. pod zegarkiem, naszyjnikiem czy bransoletką. Hitem były jasne ślady pod okularami słonecznymi. Wspólny pobyt przypieczętowaliśmy zbiorową pamiątkową fotografią.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy, tak i nasza podróż… Średnio zadowoleni, że nadeszła już ta chwila, zaczęliśmy zajmować miejsca w busach. Podróż powrotna mijała spokojniej, gdyż część pasażerów, chcąć nie chcąc, ucięła sobie drzemkę.
Naszą bazą był punkt wyjściowy wycieczki – okolice Parafii Św. Marka Ewangelisty, gdzie dotarliśmy około godziny 18-ej. Niecodzienny widok dwu busów z przyczepami wypełnionymi kolorowymi kajakami, zrobił niemałe wrażenie na mieszkańcach okolicznych bloków i spacerowiczach Targówka. Z radością, wypiekami na twarzy i nieco mniejszą energią niż o poranku, ale wszyscy bez wyjątku zadowoleni i szczęśliwi, pomaszerowaliśmy w kierunku swoich domów na zasłużony odpoczynek.
Tego typu eskapady to prawdziwy raj dla wszystkich, niezależnie od wieku i doświadczenia!
Katarzyna Lipińska , mama Uli
„Grzeczna” w Teatrze BAJ
- Szczegóły
W sobotnie przedpołudnie 10 czerwca 2017 roku 20 osób (dzieci i opiekunów z Teatru RAJ oraz Świetlicy „Pod Aniołem”) w ramach Projektu LSW na Targówku wybrało się wspólnie do Teatru BAJ na spektakl pt. „Grzeczna”. Przedstawienie powstało na podstawie książki norweskiej pisarki i psycholożki Gro Dahle, poruszającej kwestię nierealnie wysokich oczekiwań stawianych dzieciom przez dorosłych. Ukazuje mechanizmy, ograniczające prawdziwy rozwój osoby poprzez narzucenie stereotypowej roli grzecznej, ładnej, czystej, dziewczynki, wzorowej córeczki i uczennicy. Gro Dahle, a za nią twórcy spektaklu, w symboliczny sposób pokazują konsekwencje wychowania, które nie uwzględnia emocji i ważnych potrzeb małego człowieka.
To był bardzo poruszający spektakl. Cenna lekcja przekazana pośrednio, a jednocześnie bardzo jasna i skłaniająca do refleksji zarówno rodziców jak i dzieci, będąca doskonałym punktem wyjścia do rozmowy na temat uczuć i potrzeb tych najmłodszych a także nastolatków. Bo… „Teatr to więcej niż teatr”!